90. Gua sha - czyli znowu masaż twarzy ;)

Nie planowałam pisać o masażu (bo ile można pisać o masażu xD) gua sha, ale pojawiło się na jego temat wiele pytań, więc stwierdziłam, że warto go uwzględnić.

Masaż gua sha to tradycyjna technika, wykorzystywana w chińskiej medycynie, gdzie ciało masuje się intensywnie pociągłymi ruchami, używając do tego specjalnego narzędzia. Są różne wersje narzędzi do gua sha - zazwyczaj jest to płaska płytka, tradycyjnie wykonywana z kości zwierząt (preferowanie nosorożca :( ) lub jadeitu, choć obecnie popularne są też płytki z żywicy i sztucznych materiałów. Masaż można też wykonać, używając ceramicznej łyżki lub nawet monety.

Tradycyjny masaż jest podobno dość bolesny i często kończy się posiniaczeniem i zaczerwienieniem skóry. Podobno jest to oznaka tego, że toksyny opuszczają ciało, zaś równowaga energii qi jest przywrócona i jej przepływ pobudzony.

Masaż ma zastosowanie lecznicze i można go wykonywać samemu, by utrzymywać ciało w dobrym stanie. Bardzo chciałam spróbować takiego profesjonalnego masażu, ale ceny w Singapurze są dość wysokie, więc zrezygnowałam. Kupiłam sobie za to za $3 grzebyczek/płytkę do gua sha ;).
Różne narzędzia do gua sha

Masaż twarzy z użyciem takiego narzędzia nie jest w żaden sposób innowacyjny czy różny w swoich zasadach od zwykłego masażu, wykonywanego ręcznie. Wykonujemy typowe ruchy od centrum twarzy do skroni - jedyna różnica w tym, że używamy do tego jakiegoś narzędzia. Według zasad powinno ono być nachylone 15 stopni w stosunku do powierzchni skóry. Należy też użyć jakiegoś kremu lub olejku, by nadać mu potrzebny poślizg.

Masaż na twarzy wykonuje się z dużo większą delikatnością niż na ciele. Na YouTube można znaleźć kilka interpretacji tego masażu z użyciem ceramicznych łyżek, ale możecie na dobrą sprawę użyć czegokolwiek, co ma w miarę cienką, ale nieostrą krawędź.
*
*

W moim odczuciu, o ile gua sha może być doskonałym masażem ciała dla zdrowia, nie widzę w tym wszystkim nic szczególnego jeśli chodzi o działanie na twarzy. Jest wiele patentów na masowanie twarzy i jeśli ktoś woli używać do tego łyżeczki czy innej płytki, to czemu by nie :). Grunt to znaleźć metodą odpowiednią dla siebie. Polecam spróbować.

Komentarze

  1. Ciekawe... Pozbywanie się toksyn. Serio?

    OdpowiedzUsuń
  2. troszkę odbiegnę od tematu, wiele razy czytałam, aby przed masażem nakremować twarz. w moim przypadku krem się szybko wchłania, może jest to spowodowane tym, że biorę małe ilości. i mam pytanie- czy zbyt duże nakładanie kremu na noc nie zapycha twarzy? spotkałam się z opiniami, żeby na noc nie nakładać niczego, bo to czas, żeby skóra sama się zregenerowała, wytworzyła odpowiednie związki itp., a co Ty o tym sądzisz Cukrze? zawsze sobie wtedy myślę, że Ty nakładasz kremy na noc (dokładnie to opisałaś w filmiku o kosmetykach których używasz) i cerą masz bardzo ładną, nie zapchaną. moja też jest bardzo sucha, ale boję się nakładać zbyt dużych ilości kremów na twarz, dlatego masaże wykonuję zwykle przy okazji stosowania ocm. jeszcze tylko 10 wpisów ;[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty :O Wlasnie trzeba nakladac na noc kosmetyki na twarz, zeby pomoc jej sie zregenerowac i nawilzyc! W dzien trzeba ochraniac (przed UV, zanieczyszczeniami) a w nocy - nawilzac i regenerowac, co jest zgodne z chronobiologia organizmu. Ja mam tlusta cere, nakladam po 2, 3 odpowiednio dobrane kremy i nic mnie nie zapycha.

      Usuń
    2. Zacytuję
      "Odkąd nauczyliście się czytać składy, zapanowała jakaś zbiorowa histeria na temat komedogennności kosmetycznych składników. Wszystkich i wszystko "zapycha". "Zapychają" was kwasy, nawet Atrederm was "zapycha", żele do mycia i toniki są nieustającym źródłem powstawania zaskórników a pewnie znalazłyby się i osoby, które "zapchała" woda termalna. Genezę owej obsesji bardzo trafnie opisała kiedyś Patryk:

      "Lobby niedouczonych kosmetologów stworzyło jakieś dziwne teorie, które zrodziły obsesję komedogenności. "Zapycha mnie wszystko" - słynna fraza, która jest rozpaczliwą próbą wyjaśnienia przyczyn tego, co dzieje się ze skórą trądzikową. Ludzie, którzy poświęcają życie na próby znalezienia leków lepszych niż izotretinoina, znający molekularne podłoże trądziku, klinicyści z ogromnym doświadczeniem w leczeniu najcięższych i najbardziej opornych postaci acne - wszyscy oni patrzą z politowaniem na lobby kosmetologiczne i panny, które błyszczą tym, że ze składników danego preparatu wyłapują ingredienty potencjalnie komedogenne. Bo jest to mydlenie oczu i odwracanie uwagi od problemu."

      Samą zaś "rozpaczliwą próbę wyjaśnienia problemu" dobrze ilustruje komentarz, który kiedyś pojawił się na moim blogu: " wydaje mi się, że ten krem może mnie zapchać, ale widząc na twarzy krostki, nie wiem czy są one efektem zapchania, czy po prostu dlatego, że ja je zawsze mam".


      Prawdą jest to, że przy skóre suchej baaaardzo trudno o zapchane pory, z tego względu, iż są one spowodowane nadmierną ilością sebum. A jak wiemy, skóra sucha nie produkuje tego sebum za dużo. Więc bez paniki. A kremu sobie nie żałuj :)

      Usuń
    3. Haha Adrian... Twoja wypowiedź jest bardzo trafna. Ta cała paranoja zapychania jest naprawdę coraz trudniejsza do opanowania... Wydaje mi się, że wiele osób traktuje słowo "zapchać" jako zamiennik na dziesiątki innych słów opisujących problemy z cerą.

      Usuń
    4. nie zgodzę się. miałam wiele przypadków, gdy przy użyciu niewłaściwego kremu nagle dostawałam wysypu pryszczy. i nie ma mowy o żadnych alergiach czy jakimkolwiek innym wytłumaczeniu.

      Usuń
    5. no właśnie, bo użyłaś niewłaściwy krem do swojej twarzy.. właściwym kremem nie zapchasz twarzy, choćbyś go nakładała na skórę dzień i noc.

      Usuń
  3. Ciekawe :-) Ta medycyna chińska to naprawdę coś... wyjątkowego ;) Może sama się skuszę!

    PS. Cukrze, mam pytanie - jakiś czas temu obejrzałam film "My Rainy Days". Pamiętam, że była taka scena, w której główna bohaterka stoi przed lustrem i krzyczy w kółko jakieś zdanie. Gdy podchodzi drugi główny bohater i mówi jej, że źle coś wymawia, ta na to "Wiem, ale to dobrze ćwiczy mięśnie twarzy" - czy coś takiego.

    Moje pytanie brzmi: Czy tak może być, że takie wykrzykiwanie poszczególnych zdań może faktycznie jakoś wpłynąć na stan twarzy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja po obejrzeniu filmików youtubowych m.in. Bubz zakupiłam na ebay:) takie jadeitowe cudeńko. Taki amatorski masaż nie boli, a nawet jest przyjemny, skóra lekko zarumieniona. Na plus także jest to, że motywuje do wykonywania masażu, ponieważ "ręcznie" to nie zawsze mi się zechce;)
    Zwykle używam taką płytkę po wieczornym nawilżeniu cery lub w trakcie demakijażu olejkiem.
    Ogólnie fajny gadżet, który na trwałe zagościł w mojej pielęgnacji :)
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  5. Napiszę całkowicie nie na temat, ale po prostu muszę...Jak zobaczyłam te zdjęcia to uświadomiłam sobie,że Azjatycki Cukier jest bardzo podobna (pisać podobny, czy podobna? >.<) do Audrey Hepburn :D Tzn. oczywiście Jej i wielu osobą może się tak nie wydawać, ale to tylko moje skojarzenia :3 Szczególnie na tych zdjęciach :>
    http://joemonster.org/images/vad/a25880_7.jpg
    http://joemonster.org/images/vad/a25880_9.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też czytałam ten artykuł o Audrey :D a ja proponuję, abyś kiedyś, jak będziesz mieć ochotę, zrobiła makijaż i fryzurkę ala Audrey, ciekawe jakbyś wyglądała :D

      Usuń
  6. Kolezanka Chinka mnie raz tak masowala, uzywala kamyka. Pokazala mi ze np na nogach nie dostaje siniakow bo tam nie mam tam toksyn, a na plecach mam. Masaz nie jest bolesny, nawet przyjemny jesli lubi sie bardziej intensywne masaze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masaż Gua Sha jest wyjatkowo bolesnym masażem ale o dużej skuteczności detoksykacyjnej, Faktycznie może być bolesy nawet jeżeli jest wykonywany bardzo delikatnie.. Efekty na twarzy też widać, należy jednak pamiętać o odpowiednim kiedunku pracy ze skrobakiem, czyli zgodnie z ruchem odpływu limfy..

    OdpowiedzUsuń
  8. Opinia o masażu, którego autorka nie spróbowała, jest mało warta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kupiłam płytkę parę lat temu ale początkowo nie widziałam żadnych szczególnych efektów więc dałam sobie spokój. Później znów się zainteresowałam, w międzyczasie pojawiło się wiele nowych filmików na youtube, odgrzebałam płytkę i przepadłam. Bardzo skuteczna technika i szybko widoczne efekty. Masując ręcznie też można uzyskać dobre rezultaty, ale jednak gua sha ma trochę przewagi. Przede wszystkim sam masaż krócej trwa, mniej męczą mi się dłonie, jest bardzo prosty, dzięki temu łatwiej mi go regularnie stosować. Jest też dla mnie bardzo przyjemny. Na początek polecam np. kanał Lanshin, żeby załapać podstawowe kroki.
    Polecam osobom, które mają skłonność do zastojów limfy i napięte mięśnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze pisane w celach promocji własnego bloga lub innych stron nie będą publikowane. Linki do relewantnych wpisów na blogach czy innych stronach są mile widziane. ale linki nie związane z tematem lub komentarze zawierające dopisany link do bloga nie będą publikowane.